Zdemontowano pozostałości po tzw. tęczy, zainstalowanej na warszawskim placu Zbawiciela. Niestety, żelazny kikut ozdobiony plastykowymi kwiatkami zapewne wróci. Hanna Gronkiewicz-Waltz uparła się bowiem, aby żelastwo będące talizmanem środowisk gejowskim, ponownie zainstalować do 1 maja, czyli w dziesiątą rocznicę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Kosztowne zabawy HGW w odnawianie "tęczy" mogą kosztować podatników prawie 200 tys. złotych.
Za samą tylko konserwację prezydent Warszawy zapłaci 44 tys. spółce WRW z Józefosławia. W sumie Ratusz zarezerwował jednak na odnowienie instalacji aż 190 tys. złotych. Czy to będą pieniądze ponownie puszczone z dymem? Dosłownie. "Tęcza" paliła się już bowiem wielokrotnie. Ostatni raz w listopadzie 2013 r.
Jedyne co może się zmienić do maja, to nie miejsce lokacji tzw. tęczy, a kolor kwiatów na niej. Takimi …. (można sobie dopowiedzieć) zamierzają zajmować się warszawscy urzędnicy, którzy przeprowadzą nawet "konsultację" z Julitą Wójcik, autorką żelastwa dręczącego warszawiaków spacerujących na Placu Zbawiciela.
Przebieg rozbiórki "tęczy" z sarkazmem komentowali m.in. użytkownicy Twittera.